Nie mogłam się oderwać…

Recenzja czytelnika. Autor: Anna Biedrzycka

Dawno nie odczuwałam tak silnej irytacji spowodowanej koniecznością odłożenia książki i zajęcia się „czymś ważnym”. Chciałam siedzieć i czytać tak długo, aż skończę, za nic mając zmęczenie, pracę, czy domowe obowiązki. Nie ma się jednak co dziwić. To naprawdę dobre klasyczne fantasy, czyli to, co tygryski – to znaczy ja – lubią najbardziej, które jednocześnie jest bardzo dobrym – a może nawet i świetnym – debiutem. Okazuje się bowiem, że jeśli się chce, a dodatkowo uzbroi w cierpliwość i dołoży odpowiednich starań, można tekst dopieścić tak, by nie zawierał błędów. Dodatkową zaletą – dla mnie – jest fakt, że książka została napisana lekkim, barwnym i przystępnym językiem, a autor nie stroni od szczegółowych opisów otoczenia, gdy miejsce i sytuacja tego wymaga, a unika ich, gdy mowa o oczywistościach, czy rzeczach mało istotnych.

Nigdy nie szukam potknięć, literówek, czy powtórzeń na siłę. Jedynie staram się czytać w spokoju książkę i czerpać z lektury przyjemność, a wyżej wspomniane błędy atakują, niczym stado rozwścieczonych kundli i zostawiają krwawiące obficie rany, których po prostu nie sposób ignorować. Podczas lektury Daru Anomalii nie doszło do ani jednego ataku na moje oczy, za co serdecznie autorowi dziękuję. To rzecz jasna nie oznacza, że żadnych błędów nie ma. Możliwe, że są, tylko siedziały głęboko ukryte, bojąc się wyściubić chochlikowate noski. 🙂

Autor, na kartach Daru Anomalii, zgrabnie balansuje pomiędzy tym, co czytelnikowi fantastyki doskonale znane, a dziełem własnej wyobraźni. Można się ograniczać do doskonale znanych wszystkim ras, a także systemów magicznych, jednak tym sposobem łatwo czytelnika znudzić, szczególnie jeśli fabuła, czy kreacja bohaterów nie przykuje dostatecznie uwagi. Z drugiej strony zarzucenie czytelnika mnóstwem nowych stworów i skomplikowanych zależności rządzących fantastycznym światem, może wprowadzić chaos i sprawić, że fabuła wraz z bohaterami utoną w powodzi opisów i wyjaśniających całe zamieszanie wywodów. W Darze Anomalii zostają zaprezentowane doskonale znane rasy, takie jak: gnomy, elfy, krasnoludy i ludzie; a także kilka wytworów wyobraźni autora, z których każdy odgrywa w historii istotną rolę.

Dwójka głównych bohaterów książki to młodzi mężczyźni różniący się od siebie wszystkim, włącznie ze światem, z którego pochodzą. Choć z początku wydają się kreowani na protagonistów bez skazy i zmazy, szybko okazuje się, że wcale nie są idealni i dokonują moralnie wątpliwych wyborów.

Na samym początku książki autor prezentuje dwa oddzielne wątki dotyczące głównych bohaterów, które prędzej czy później muszą się ze sobą spleść. Czuć to doskonale od pierwszych rozdziałów książki, w której wszystko, tak jak główne wątki, dzieje się w sposób jasny, logiczny i spodziewany, ale… nie do końca. I to „nie do końca” jest wisienką na torcie, jakim jest Dar Anomalii. Wszystko ma ręce i nogi, akcja rodzi logiczną reakcję, autor nie wywala nagle fabuły do góry nogami, żeby potem w mętny sposób tłumaczyć, to co się wydarzyło i niezgrabnie łatać nielogiczności, a mimo wszystko nie pozwala czytelnikowi przewidzieć w stu procentach dalszego biegu wydarzeń.

W sumie jedyną wadą, jaką widzę w tej pozycji, to wrażenie urwania opowieści w połowie, jakie miałam po zakończeniu lektury. Domyślam się, że więcej odpowiedzi dostaniemy dopiero w następnym tomie, ale w pierwszym było ich troszkę za mało.

Czy mi się podobało? Zdecydowanie tak.

Czy polecam? Oczywiście. Nie mam wątpliwości, że książka spodoba się zarówno młodszym, jak i starszym fanom klasycznego fantasy.

[Źródło]

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Shopping Cart