Do diaska ja już czekam na ciąg dalszy

W pewnym sensie jest tak, że w fantastyce to już wszystko było. Każdy autor rozpoczynając nowy utwór ma dostęp do (co prawda gigantycznej, ale jednak) konkretnej ilości klocków z których musi ułożyć swoją historię. Prawdziwy kunszt twórczy ujawnia się wtedy, kiedy twórca tak potrafi wszystko poskładać, że my, czytelnicy, odczuwamy powiew świeżości, który sprawia, że lektura staje się ucztą dla ducha. Gdy dzieje się tak podczas debiutu, nawet najbardziej spokojna brew unosi się z zaciekawieniem i zapisuje nazwisko takowego debiutanta, licząc na więcej pozytywnych zaskoczeń w przyszłości.

Właśnie z powyższych powodów polecam zwrócić Waszą uwagę na nazwisko Paweł Zbroszczyk – autor. Tenże bowiem autor właśnie zadebiutował książką „Dar anomalii” w Wydawnictwo elfickie. Przyznam Wam szczerze, że po rozpakowaniu książki z pudełka, w pierwszej chwili lekko się zdystansowałem, bowiem okładka, mówiąc delikatnie, nie rzuciła mnie na kolana. Pomyślałem wtedy – ech, to zapewne kolejne kiczowate fantasy. Na szczęście już po momencie zostałem „pocieszony” odnalazłszy za okładką mapkę Estepii – świata stworzonego przez autora. Jak już kiedyś wspominałem, tak się zazwyczaj składa, że te księgi z mapami są po prostu dobre.

Prawda jest taka, że już od pierwszej strony ”Dar anomalii” wciągnął mnie po same czytelnicze uszy, do tego stopnia, że „rozdzialik, może dwa przed snem” zamieniło się w zarwaną noc, gdyż po prostu nie mogłem odpuścić i wręcz musiałem dowiedzieć się co będzie dalej. Kilka znanych schematów literackofantastycznych doprawionych zostało bowiem paroma fajnie je ubarwiającymi pomysłami autora a całość „ubrana” została w znakomitą oprawę językową. W tym miejscu muszę przypomnieć autorowi, żeby podziękował swojej redaktorce, bowiem widać w tekście rękę solidnie doświadczonej w tym fachu osoby.

Pogratulować też muszę rzadkiego u debiutantów braku chęci do szarżowania poprzez udziwnianie na siłę, po to, by „wyróżniało się”. Pan Paweł zapewne zapamiętał z ulic, że kiedyś wyróżniały się Fiaty Multipla a wcześniej trabanty, jednak to ponadczasowa linia Rolls-Royce’ów jest uważana za klasykę elegancji. Doceniam ciekawy pomysł Parkanu i jego mieszkańców oraz ich zwyczajów i przeznaczenia, jako autorski „wyróżnik”, a także to, że na tym poprzestał, Estepię czyniąc dużo bardziej klasyczną. Dało to świetną równowagę i pozwalało czytać całość z ogromną przyjemnością.

Pisarz postaci tworzy nad wyraz dojrzale jak na debiutanta – zarówno Leba jak i Bren są interesujący, poznajemy z czasem kolejne pokłady ich duszy, a do tego nie są cukierkowymi protagonistami, wręcz są momenty, kiedy można się na każdego z nich z lekka wkurzyć (i bardzo dobrze). Obok nich mamy całą plejadę postaci drugoplanowych, zarówno tych pozytywnych, jak i wrogich i takich, które po prostu chcą przeżyć w tym trudnym świecie, który powstał pod piórem autora. Praktycznie każda z nich zarysowana jest tak, że nawet nie zgadzając się z jej działaniami, możemy docenić jej autentyczność, a z wieloma autentycznie aż żal się rozstawać, gdy znikają za opadającą kartą książki.

Z powyższych powodów darowuję autorowi grzech, który często zniechęca mnie u debiutantów – mianowicie zaczynanie literackiej drogi od pierwszej części większej całości („Dar anomalii” jest właśnie ‘księgą pierwszą”), tymczasem nie pomarudzę na to tak jak lubię, bo do diaska ja już czekam na ciąg dalszy. Mam tylko nadzieję, że Paweł Zbroszczyk nie „wystrzelał się” ze wszystkich dobrych pomysłów w tym tomie i w kontynuacji dalej będzie potrafił zaskakiwać czytelnika.

Podsumowując – „Dar anomalii” to bardzo solidny debiut, posiadający to nieuchwytne coś, co sprawia, że z dziesięciu książek, tę jedną będzie się czytało z największą pasją i praktycznie bez przerw. Mam nadzieję, że jego kolejne utwory będą równie dobre a okładki ciut mniej kiczowate. Powodzenia mości Pawle!

[Źródło]

[Piotr Wojnarowicz]

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Shopping Cart